- Strona główna
- O Muzeum
- Wydarzenia
- Biblioteka
- Gry
- Kontakt
- Dotacje
Obrona Lwowa rozpoczęła się 1 listopada 1918 roku. Pierwszy etap zwycięskiego Powstania Lwowskiego trwał do 5 listopada. Rok temu obszernie pisaliśmy o tym na stronie Muzeum.
W tym roku przypominamy udział lotników w obronie Lwowa.
Artur Leinwand w swoim tekście „OBRONA LWOWA W LISTOPADZIE 1918 ROKU” napisał:
„Z inicjatywy kilku oficerów-lotników Polacy opanowali poaustriackie lotnisko na Błoniach Janowskich. Po naprawie zdekompletowanego samolotu już 5 listopada por. Stefan Bastyr i por. Janusz de Beaurain dokonali pierwszego nalotu na pozycje ukraińskie. Mając tylko trzy samoloty piloci zapisali na swoim koncie wiele lotów zwiadowczych i bojowych a także kurierskich. Latali do Przemyśla, Krakowa i Warszawy, co poważnie pomogło w sprowadzeniu odsieczy. Na marginesie warto podkreślić przemilczany w PRL fakt, że były to pierwsze samoloty i pierwsze walki polskiego lotnictwa wojskowego II Rzeczypospolitej”.
12 listopada 1918 roku polscy lotnicy wykryli i zbombardowali kierowaną przez niemieckich oficerów baterię artyleryjską na Wysokim Zamku.
W obronie Lwowa zasłużyli się także lotnicy amerykańscy. Polska wystawiła im na Cmentarzu Orląt na Łyczakowie we Lwowie pomnik.
Historię udziału lotników amerykańskich przytaczamy ze strony
„POMNIK AMERYKAŃSKICH LOTNIKÓW
Oparty o lewe skrzydło katakumb stoi pomnik amerykańskich lotników. Historia spoczywających pod nim jest następująca: W lipcu 1919 roku amerykański kapitan lotnik Cooper zgłosił się wraz ze swym kolega, majorem Faunt Le Roy, do przebywających w Paryżu dla pertraktacyj pokojowych premiera Paderewskiego i gen. Rozwadowskiego z prośbą, aby im i ich kolegom amerykańskim wolno było jako lotnikom w mundurach polskich walczyć w armii polskiej.
Za zgodą wymienionych przedstawicieli Polski, przybył w październiku do Warszawy mjr Faunt Le Roy wraz z kilkoma amerykańskimi lotnikami i zameldował się u Naczelnika Państwa. Ten przyjąwszy ich zgłoszenie, żegnając się z nimi, powiedział: "Pokażcie, co umiecie"!
Niebawem też "pokazali" więcej niż się po nich spodziewano. Otrzymawszy odpowiedni przydział i rozkazy, mjr Fount Le Roy wraz z siedmioma amerykańskimi lotnikami pośpieszyli do Lwowa, gdzie powierzono im eskadrę, odtąd zwaną "Siódmą eskadrą bojową im. Tadeusza Kościuszki".
Wymienieni Amerykanie wraz ze swoimi kolegami, którzy uszli śmierci, mimo, że jej nie unikali, oddali wielkie usługi naszej armii, przede wszystkim w walce z konnicą Budionnego. Atakowali ją, opuszczając się tak nisko, że niemal skrzydłami mogli druzgotać głowy jeźdźców i koni. Z szesnastu przybyłych do Polski w międzyczasie amerykańskich lotników, trzynastu wróciło żywych do swej ojczyzny. Trzech pochowanych zostało na Cmentarzu Obrońców Lwowa.
Pomnik lotników amerykańskich, przedstawiający lotnika ze skrzydłami, z głową wzniesioną w górę, jest dziełem art. rzeźb. Inż. Józefa Starzyńskiego. Tło w kształcie piramidy projektował art. rzeźb. inż. Józef Różyski. Projekt ten wybrał sąd konkursowy. U góry napisy w języku polskim i angielskim: "Amerykanom Poległym w Obronie Polski w latach 1919-1920". Na płycie grobowej widnieje napis następujący: "Oficerowie Lotnicy z Eskadry myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki". - "Edmund P. Graves porucznik W. P. * 1891 Boston Mass † 22 XI 1919 we Lwowie"; - Arthur H. Kelly kapitan W. P. * 1890 Virginia Richmond † 16 VII 1920 pod Łuckiem; - "G. Mac Callum porucznik W. P. * 1890 Detroit † 31 VIII 1920 pod Lwowem".
Pomnik Lotników amerykańskich ufundował Związek Narodowy Polski w Chicago Ill, a odsłonięto go uroczyście 30 V 1925 r. Przed pomnikiem tym rok rocznie, w dniu 30 maja, odbywa się uroczystość amerykańska, "Memorial Day", przy współudziale przedstawiciela ambasady amerykańskiej w Warszawie, składającego pod pomnikiem wieniec i rozwijającego amerykański sztandar”.
W zbiorach Muzeum Lwowa i Kresów znajduje się przedwojenna fotografia, przedstawiająca złożenie wieńca przy Pomniku Lotników Amerykańskich.
Współcześnie płaskorzeźba wygląda jak na zdjęciu poniżej:
307 Dywizjon Myśliwski Nocny "Lwowskich Puchaczy" – jednostka lotnicza Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii. Angielska nazwa dywizjonu: 307 Polish Night Fighter Squardon.
Historię Dywizjonu 307 „Lwowskich Puchaczy” opracował Aleksander Szumański dla BARW KRESÓW.
Dywizjon został sformowany 24 sierpnia 1940 r. w Blackpool z personelu 5 i 6 pułku lotniczego, których kontynuował tradycje. Pierwszym samolotem, który został wprowadzony na uzbrojenie dywizjonu był Boulton Paul Defiant. Sprzęt ten nie budził zachwytu pilotów, gdyż jedyne uzbrojenie samolotu znajdowało się w wieży obrotowej z tyłu samolotu obsługiwanej przez strzelca pokładowego. Rola "kierowców powietrznych" nie odpowiadała wszystkim pilotom, co było powodem odejścia ich z dywizjonu wraz z pierwszym dowódcą. 7 listopada 1940 r. dywizjon został przesunięty w celu kontynuowania szkolenia na lotnisko Jurby na wyspie Man na Morzu Irlandzkim. Od 3 grudnia dywizjon uzyskał zdolność do pełnienia dziennej służby bojowej. Zadania polegały na lotach patrolowych na trasach konwojów morskich. 28 stycznia dywizjon został przeniesiony na lotnisko Squires Gate (początkowo tylko jedna eskadra) w hrabstwie Lancs. Stąd załogi prowadziły nocne patrole nad Liverpoolem i Manchesterem. W pierwszej połowie marca stoczono pierwsze walki, których efektem było uszkodzenie jednego samolotu i prawdopodobne zestrzelenie drugiego. W nocy z 11 na 12 kwietnia 1941 r. dywizjon odniósł pierwsze pewne zwycięstwo. Załoga sierż. pil. Kazimierz Jankowiak i sierż. strz. Józef Lipiński zestrzeliła niemiecki bombowiec He 111 w rejonie Bristolu. 26 kwietnia 1941 r. dywizjon przeniesiono na lotnisko Exeter w celu obrony południowo-zachodnich wybrzeży Anglii oraz miasta i rejonu Exeter. Stąd dywizjon wykonywał loty patrolowe nad kanał La Manche jednak bez sukcesów. Od 14 sierpnia dywizjon przezbrajał się w samoloty Bristol Beaufighter Mk-IIF. W nocy z 1 na 2 listopada 1941 r. duży sukces odniosła załoga sierż. pil. Michała Turzańskiego i sierż. radionawigatora Henryka Ostrowskiego. W ciągu jednego lotu zestrzeliła dwa niemieckie samoloty Do 215. W nocy z 3 maja na 4 maja 1942 r. dywizjon odniósł kolejny sukces. W czasie nocnego nalotu na Exeter załogi dywizjonu zestrzeliły 4 niemieckie bombowce. Wraz z końcem 1942 roku dywizjon otrzymał nowe samoloty De Havilland Mosquito Mk-NF.II. Na samolotach Mosquito różnych wersji dywizjon latał do końca wojny. Na nowym sprzęcie załogi szkoliły się do nowych zadań indruder operations i ranger operations. "Intruderka" polegała na polowaniu na małych wysokościach na nieprzyjacielskie samoloty nad ich lotniskami. "Rendżerka" natomiast to loty na terytorium nieprzyjaciela i ataki z broni pokładowej i bombami wyszukanych celów. Po szkoleniu załogi zaczęły wykonywać nocne loty nad Niemcy. 7 sierpnia 1943 roku dywizjon został przeniesiony na lotnisko Predannack w Kornwalii. Stąd załogi wykonywały dzienne loty nad Zatokę Biskajską i nad oceanem w celu zwalczania niemieckiego lotnictwa. W czasie jednego z lotów 1 września 1943 r. dywizjon odniósł kolejny sukces. Zestrzelono na pewno 5 samolotów, prawdopodobnie 2 i cztery uszkodzono. 9 listopada 1943 r. dywizjon przeniósł się na lotnisko Drem koło Edynburga. Stąd prowadził nocne patrolowanie nad Szkocją. W związku z małą aktywnością na tym obszarze lotnictwa niemieckiego dywizjon zaczął pełnić dyżury bojowe z lotniska Sumburgh z jednej z wysp szetlandzkich. Początkowo do pełnienia dyżuru wysyłano kolejno na tydzień po trzy załogi z dywizjonu, a potem dziewięć. W czasie lotów nad obszary wodne wokół Islandii, nad Morze Północne i nad Norwegię dochodziło do starć z samolotami wroga. W styczniu 1944 r. zaczęto wykonywać loty nękające nad Norwegię, gdzie m.in. zaatakowano niemiecką bazę w Stavanger, gdzie zniszczono na wodzie dwa wodnosamoloty. 2 marca dywizjon przeniesiono na lotnisko Coleby Grange. Zadaniem polskich lotników była obrona miasta Hull i Londyn. Od czerwca po kolejnej zmianie lotniska dywizjon zaczął wykonywać loty na "rendżerkę" i "intruderkę" nad Niemcy, Belgię, Holandię i Francję. Osłaniano też dalekie wyprawy bombowe. W jednej z akcji 27 lipca uszkodzono stację radiolokacyjną na wyspie Sylt. 17 września 5 polskich samolotów osłaniało desant pod Arnhem w ramach operacji Market Garden. Ostatnie zwycięstwo 7 marca 1945 r. odniosła załoga kpt. pil. Czesława Tarkowskiego i radionawigatora f/o K.Taylora (Anglika) zestrzeliwując w rejonie Bonn niemiecki samolot Ju 88.
ODZNAKA DYWIZJONU
Odznaka Dywizjonu przedstawiała puchacza z zielonymi oczami, siedzącego na kadłubie samolotu, z prawej strony puchacza półksiężyc, zaś pod kadłubem samolotu numer Dywizjonu – 307.
HYMN DYWIZJONU
Marsz lotników 307 Nocnego Dywizjonu Myśliwskiego "Lwowskiego" tzw. Lwowskich Puchaczy- nagranie emigracyjne opublikowane w "Skarbcu Lwowskim".
Z całego świata tu zebrani
Tradycją naszą miasto Lwów
I młodzież tu i weterani
Do walki prawo mają znów
Wie bowiem dobrze brać skrzydlata
Że musi walczyć kto chce żyć
A póki Niemiec nocą lata
To Niemca nocą trzeba bić
Ref.
Uhu... Uhu... Uhu... wołają tak
Po nocach Lwowskie Puchacze
Uhu... Uhu... Uhu... lecą na szlak
Gdzie chodzi plemię sobacze
Gdzie latające wyją krwawe psy
Uhu... na żer lecimy (to my)
Ktoś musi spać więc my czuwamy
I przyczajeni pośród chmur
Na obcym niebie załatwiamy
Prastary nasz rasowy spór
A kiedy Niemiec się zapali
Aby rozjaśnić sobą mgły
Ryby radują się w Kanale
Bo martwy Niemiec nie jest zły
Ref.
Uhu... Uhu... Uhu... wołają tak
Po nocach Lwowskie Puchacze
Uhu... Uhu... Uhu... lecą na szlak
Gdzie chodzi plemię sobacze
Gdzie latające wyją krwawe psy
Uhu... na żer lecimy (to my)
To nie jest ważne czy wrócimy
Krzyż dadzą czy postawią gdzieś
Byle do kraju i rodziny
Dotarła o zwycięstwie wieść
A kto doleci z nią do domu
Za wszystkich, kto nie wróci tam
Zanuci piosnkę dywizjonu
I każe podać wina dzban
Muzyka: Jan Maliński, por. pil.
Słowa: Juliusz Baykowski, kpt. obs.
Źródła: Kresowy Serwis Informacyjny
Dowódcy
Dowódcy brytyjscy
s/ldr George Charlie Tomlinson
Dowódcy polscy
10 września 1940 – kpt. Stanisław Pietraszkiewicz
15 października 1940 – mjr Kazimierz Benz
15 listopada 1940 – mjr Stanisław Grodzicki
11 czerwca 1941 – kpt. Jerzy Antonowicz
24 października 1941 – p.o. por. Maksymilian Lewandowski
13 listopada 1941 – mjr Stanisław Brejniak
23 lipca 1942 – kpt. Jan Michałowski
22 marca 1943 – p.o. kpt. Gerard Ranoszek
1 kwietnia 1943 – mjr Jerzy Orzechowski
8 listopada 1943 – kpt. Maksymilian Lewandowski
22 maja 1944 – kpt. Gerard Ranoszek
9 grudnia 1944 – kpt. Stanisław Andrzejewski
1 marca 1946 – kpt. Jerzy Damsz
Piloci
Stan na 10 września 1940
kpt. pil. Stanisław Pietraszkiewicz (dowódca dywizjonu), kpt. Bronisław Kosiński (dowódca eskadry A), kpt. Władysław Szczęśniewski (dowódca eskadry B), por. Wiśniewski, por. Zadroziński, por. Groszewski, por. Mickiewicz, por. Waszkiewicz, ppor. Koc, ppor. Franciszek Kornicki, ppor. Łukaszewicz, ppor. Bury-Burzymski, ppor. Malarowski, ppor. Prętkiewicz, sierż. Brzeski, sierż. Wisthal, sierż. Szempliński, plut. Joda, plut. Grondowski, plut. Malinowski, plut. Uher (Czech), kpr. Ryszard Lewczyński (żołnierz Armii Narew)
Uwaga: w ciągu początkowego okresu szkolenia w dywizjonie następowała duża rotacja pilotów.
Antoni Alexandrowicz
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Dywizjon_307
Losy jednego z żołnierzy Dywizjonu 307 Bernarda Wichrowskiego opisane są na stronie.
Bernard Wichrowski przez cały okres służby pisał pamiętnik. Pisał też wiersze. Zaprezentowane są też liczne pamiątkowe zdjęcia, które warto obejrzeć. Dzięki rodzinnym pamiątkom i pamięci możemy poznać służbę Polsce w okresie II wojny światowej.
Bernard Wichrowski urodził się 22 marca 1923 roku w Płutowie, powiat chełmiński, jako najstarszy syn Stanisława i Władysławy z domu Tuczkowskiej. W Płutowie z całą rodziną mieszkał do roku1937, następnie w Głodowie k. Kościerzyny. W lipcu 1939 r. rozpoczął naukę w Akademii Morskiej w Gdyni, 20 lipca wypłynął jako uczeń na Darze Pomorza w kurs szkoleniowy po Bałtyku. Wojna zastała załogę Daru Pomorza na morzu. Po internowaniu w Szwecji, dostał się do Norwegii i stamtąd z portu Bergen statkiem s/s ,,Robur IV" dopłynął do Szkocji, do portu Methil, tu wstąpił do Polskiej Marynarki Handlowej i pozostał na tym statku. Do końca 1939 r. pływa na trasie Wielka Brytania – Francja przewożąc rożne materiały wojenne.
Święta Bożego Narodzenia spędził samotnie w Londynie, w Sylwestra napisał wiersz z okazji nadchodzącego Nowego Roku:
Żegnaj roku stary,
Ty, któryś pochłonął nasze dary.
Ty któryś sprowadził wroga,
I zamknięta została nam ojczysta droga.
Jeszcze tkwi w nas polski duch.
I każdy z nas Polak zuch
Ramie w ramie idziemy wypędzić wroga,
Wołając o zwycięstwo, do Boga.
Nowy Rok 1940 spędził z najlepszym kolegą z Polski Alosiem Solińskim, który pływa w marynarce handlowej. Napisał kolejne wiersze:
Witaj Roku Nowy,
Od dawna wyczekiwany,
Zrzuć z Ojczyzny mej kajdany.
Niech powstanie Polska młoda,
A z nią, odwieczna swoboda.
Niech zaświeci gwiazda śliczna
Nowa Polska Demokratyczna!
5 stycznia 1940 roku napisał:
„ Pożegnanie”
Ostatni raz żegnam się z wami
Siostro, bracia i rodzice kochani
Żegnam się, gdyż tego Ojczyzna wymaga
A Bóg mi w każdej morskiej pracy dopomaga.
Tak myśląc o Was moi kochani
Na zawsze ze mną rozstani
Ufam w to, że zobaczymy się znowuż
Tak mi Panie Boże dopomóż.
Od 1940 roku pływał na statku s/s ,,Częstochowa" w konwojach przewożąc broń i inne potrzebne materiały w przemyśle zbrojeniowym. W sierpniu popłynął do Kanady po ładunek celulozy, w Montrealu zapoznał się z Polka Zosią, w której się bardzo zakochał. 30 listopada 1940 r. opuścił statek i wstąpił do wojska. 5 grudnia 1940 r. stanął na Komisji Poborowej w Londynie i otrzymał kategorię ,,A". Bernard został przeznaczony do piechoty i przydzielony do 1 Batalionu Strzelców Podhalańskich w Newport (3 kompania, 10 drużyna), ale służba w piechocie nie trwała długo, otóż 15 marca 1941 r. kiedy przebywał w Szkockim mieście Copur, otrzymał wiadomość, że zostaje przeniesiony do lotnictwa. Opuszcza I Batalion Strzelców Podhalańskich i żegna się z mundurem szarej piechoty, tymczasowo otrzymał mundur lotniczy francuski. Komenda Uzupełnień Nr1 w Abernethy, wysłała go do Blackpool. Po spisaniu ewidencji został przydzielony do Obozu Zgrupowania Szeregowych. Tam otrzymał mundur R.A.F. i czasowy przydział na kancelistę IV Dyonu Zgrupowania Szeregowych. 19 maja został wysłany do 307 Nocnego Dywizjonu Myśliwskiego w Exeter i tak to wydarzenie opisał: ,,Przyjazd mój serdecznie powitały mnie niemieckie bombowce zrzucając na tę miejscowość około 650 bomb. Warunki zakwaterowania są straszne, ponieważ wszystkie baraki zostały zbombardowane. Jakiś czas spałem na gołej łące, i co dziennie podczas alarmu musiałem uciekać przed bombami.”
W Dniu Święta Dywizjonu tj. 10 września 1941 r. otrzymał awans na starszego szeregowca.
W 307 DM jest w dalszym ciągu jest kancelistą, całymi dniami pracuje w kancelarii Szefa Dyonu, gdzie pisze rozkazy dywizjonowe. Od 1 grudnia zaczął uczęszczać na kurs nawigacyjny tzw. przygotowawczy do kursu pilotażu.
Bernard pisał przez cały okres swojej służby pamiętnik, na Nowy Rok 1942 napisał następujące słowa:
Witam Cię Nowy Roku,
Nadchodzący o zmroku.
Przychodzisz w tonie spokojnym,
Z głośnym echem zbrojnym.
Robisz pobudkę rycerzom śpiącym,
O niebieskich migdałach śniącym.
A tym wszystkim co przez trzy lata spali,
stawiasz przed oczy bagnet ze stali.
Pokaż żeś Ty szybszy i silniejszy,
W produkcji Aliantów, potężniejszy.
Wróg przypuszcza ze 2-ka będzie numer zwycięski
Lecz z 2-ki znak zapytania-przepowiada klęski.
Przynieś mi roku stalowe ptaki,
Niech i ja uzupełnię ojczyste braki.
Wznieś mnie w powietrze, by pomścić przelaną krew Ojczystą,
Nad szatańską morderczą swastykę ognistą.
Prowadź mnie na ustach z imieniem Boskim,
Przez morza lądy, aż znajdę się na terenie Polski,
W województwie pomorskim.
Po zdanym egzaminie w dniu 19 marca 1942 r. został przeniesiony z 307 DM do Ośrodka Wyszkolenia Załóg Latających (ACTC) w Hucknall, na kurs pilotażu. Bernarda ta wiadomość bardzo ucieszyła, bo wreszcie doczekał się tego, o czym marzył. Dnia 29 marca 1942 roku Ośrodek wizytował Anglik Air Marshal (Gen. Dywizji), dowódca wyszkolenia personelu ziemnego i latającego, który powiedział, że jest bardzo zadowolony z Polaków i że lotnicy Polscy są jedni z najlepszych pilotów na całym świecie i słyną ze swych sukcesów i ze swego bohaterstwa. Odwiedził on właśnie klasę Bernarda podczas lekcji arytmetyki. Pytał Bernarda jak długo jest w Anglii i czy chce naprawdę być pilotem, odpowiedział mu natomiast, że jest to cel, do którego już od dwóch lat dąży i ma nadzieję, ze go wkrótce osiągnie. I tak się też stało, 9 kwietnia z wynikiem ponad 90% kończy ACTC, otrzymał 4 dniowy nagrodowy urlop.
Od 15 kwietnia 1942 r. znalazł się znów w nowej miejscowości w St. Andrews, gdzie przeszedł drugi kurs teoretyczny pilotażu. W dniu 10 lipca złożył egzaminy z wynikiem bardzo dobrym. 31 lipca szkółka polskiego przeszkolenia w pilotażu zostaje przeniesiona z St. Andrews i staje się jednostką samodzielną w Brighton, tu przechodzi przeszkolenia z zakresu nawigacji. Po tych kursach w dniu 19 sierpnia otrzymał rozkaz wyjazdu do Hucknall . Wyjechało 18 młodych adeptów na praktyczne przeszkolenie w pilotażu. W Szkole Początkowego Pilotażu, po paru dniach usiadł za sterami Tiger Moth wraz z instruktorem. Co pewien czas ma „testy”, z latania bardzo wspaniale czuł się w powietrzu, ale miał problemy z lądowaniem, a najważniejsze to że nie mógł utrzymać jednakowej szybkości. Był tym bardzo zasmucony, gdyż w Hucknall krążyły pogłoski ze z tego kursu ma pójść 10- ciu na kurs bombardierów i teraz stawiał wielki znak zapytania, czy będzie pilotem, czy bombardierem?
7 wrzesień 1942 r. był najwspanialszym dniem w życiu Bernarda, odbył pierwszy lot ćwiczebny bez instruktora i tak napisał ,, Okropne to zrobiło na mnie wrażenie, bo dość długi czas latałem zawsze z instruktorem, a teraz sam i już trzeba panować w powietrzu nad sobą, bo nikt nie doradzi. No i wspaniale lądowałem. Była to moja pierwsza godzina solo.”
W pamiętniku Bernard Wichrowski zapisał:
,,Jeszcze nadal latam jako samodzielny pilot pełny wiary i nadziei, ze wkrótce z wielkim powodzeniem zakończę swój kurs pilotażu i potem zamienię się w pilota bojowego i ramię w ramię ze swymi przyjaciółmi pójdę walczyć o śmierć lub życie za wiarę i za Wolność Ojczyzny i tych, którzy się w niej zostali przelewając swą krew chwalebną stawiając opór Niemcom dając im do zrozumienia, ze Polacy jeszcze żyją i duch ich nie zapadł.”
Ale Dowódcy Flightu mieli inne zdanie, skreślili z pilotażu i wysłali na szkolenie bombardiera. Opuścił szkołę pilotażu i wraz z 8 kolegami wyjechał do Blackpool. Po bardzo udanym urlopie, 10 października znów zmienia swój adres i zostaje wysłany na kurs bombardierski w 5AFU - Oddział Zaawansowanego Szkolenia Lotniczego do miejscowości Jurby na wyspie Isle of Man. Po paru dniach szkolenia, każde bombardowanie sprawiało wielką przyjemność i z wielkim zamiłowaniem zabrał się do tej specjalności mimo to, że skreślono go z listy pilotów.
15 grudnia 1942 otrzymał awans na kaprala, nadeszły kolejne święta i znów z dala od domu od ukochanej rodziny. Jest dalej na wyspie Man, w Nowy Rok 1943, odbył kilka lotów nawigacyjnych, otrzymał mnóstwo życzeń noworocznych od swych znajomych oraz od kochanej Zosi z Montrealu (Kanada). Po odbytych lotach jest samotnie na Campie i pisze kolejny wiersz z okazji tego święta
Ciemno i ponuro wszędzie,
Dwunastą godzinę zegar zaraz bił będzie.
Wtem słychać ktoś wychodzi, nagle drzwiami trzasnął.
Wszyscy zrywają się na równe nogi. Co to? Ktoś wrzasnął.
Nowy rok nadchodzi! Bo zegar bije dwunastą.
Ach! Pamiętam jak to w Polsce strzelali nad Wartą.
Paląc papierosy siedzę w kantynie, nagle widzę coś przez mgłę,
To Ojciec mój wyciąga rękę ku mnie- wskazując na oka mego łzę.
Nagle znika, mgła się rozchodzi, a do mnie jeden z kolegów podchodzi.
Wyciąga i podaje mi rękę- życzenia noworoczne składa i wychodzi.
Wszyscy kantynę opuścili a mnie samego w niej zostawili.
Wtem radość jakąś w serce ustępuje, to anieli mnie uszczęśliwili
Serce wciąż mnie jeszcze boli, o tych co w niewoli, i o tych co w kraju bez chleba.
Muszę w tym roku pójść do boju, by odzyskać Wolność, gdyż tego nam potrzeba.
Skrzydła stalowe już mam i nic więcej mi nie trzeba prócz bomb i łaski Boga,
Który niechaj mnie szczęśliwie poprowadzi, i ukarze swymi bombami wroga.
Jestem już bombardierem, oko moje jest celne, a bomby wspaniałe
I jako zapłatę otrzymają ode mnie Niemcy ten właśnie
podarunek, w którym jest ubita w proszek nienawiść i pomsta.
Prowadź mnie Boże tam, gdzie niesprawiedliwość,
Dawaj mi rozkazy, a ja je wykonam na twoją cierpliwość.
Postanowiłem walczyć do ostatniej kropli krwi,
I nic mnie nie przestraszy marszczeniem brwi.
Wolności nam potrzeba! Bracia Polacy! Wolności!
31 stycznia 1943 r. skończył szkolenie, które w sumie trwało 1,5 roku i czekał prawie trzy lata na pierwsze loty operacyjne. 1 lutego 1943 r. jest w w Blackpool w Ośrodku Zapasowym, otrzymał tu tytuł i znak obserwatora oraz dano mu drużynę nr 17, składającą się z trzydziestu żołnierzy, głównie przybyłych z środkowego Wschodu tj. z Iraku, a poprzednio uwolnionych z obozów radzieckich. Całymi dniami myśli, kiedy przyjdzie ,,hosting” czyli ,,rozkaz wyjazdu” do O.T.U., czyli na zgranie załóg. Operations Training Unit, które jest ostatnim szkoleniem przed pójściem na loty bojowe. W tym to właśnie OTU dobierają się załogi i razem latają, zgrywając się na przyszłe loty operacyjne. W sercu każdego Polaka tkwi coś co do niego przemawia, aby jak najszybciej stąd wyjechać i pójść do krwawej walki z nieprzyjacielem o oswobodzenie Ojczyzny. Nadszedł szczęśliwy dzień, po raz pierwszy otrzymał z Polski list od rodziców a parę dni później tj. 6 lipca 1943 r. wiadomość, że został przeniesiony do 18 OTU Ośrodka Wyszkolenia Bojowego Załóg Bombowych w Finningley, tu w drugim dniu pobytu poznał pilota por. Zygmunta Plutę. 22 lipca 1943 r. po dwutygodniowym kursie teoretycznym, zdał egzamin z wynikiem bardzo dobrym i został przydzielony do załogi w składzie:
por. Zygmunt Pluta - pilot
ppor. Ignacy Trzciński - nawigator
sierżant Józef Dudziak - radiotelegrafista
sierżant Jan Florkowski - strzelec pokładowy
kapral Bernard Wichrowski - bombardier
Następnie odbywają szkolenia praktyczne na samolotach typu Wellington
8 września 1943 r. odbył pierwszy lot bojowy na bombardowanie nadbrzeży artylerii w Boulogne (Francja), cała załoga spisała się bardzo dobrze wykonując celne bombardowanie. Wkrótce zostali przeniesieni do 300 DB i 2 października odbywają w tym dywizjonie pierwszy lot bojowy nad St. Nazaire (Francja) z zadaniem zaminowania wód nieprzyjacielskich a 8 października wielka operacja bombardowania Hanoweru, w której to brało udział 536 bombowców, w tym 16 Wellingtonów z 300 Dywizjonu Polskiego. 11 listopada 1943 r. Bernard otrzymał Polowy Znak Bombardiera. W ostatnim dniu 1943 r. tak napisał ,,Otóż stoję na progu Roku 1944 parzystego, przez którą tą liczbę przemawia radość do serca mego, jak gdyby ozwały się dzwony zbawienia i odrodzenia czegoś. I jestem pełen nadziei, że rok nowy przywróci wolność rodzinom naszym i Polsce całej, czego daj doczekać Boże”.
Nowy Rok 1944 r. zaczął od udziału w akcji, a mianowicie w wyprawie bojowej na niską wojnę do Lorient, na minowanie wód przybrzeżnych. Lecieli zaledwie 13 m nad wodami, zostali ostrzelani przez nieprzyjaciela, samolot przez trzy minuty palił się, ale szczęśliwie lecz awaryjnie wylądowali na lotnisku w Exeter. W tym właśnie Nowym Roku załoga wykonała ostatni lot ze swoim pilotem kpt. Zygmuntem Plutą, który zakończył swój 54 lot operacyjny, czyli drugą kolejkę. Przyrzekł wszystkim, że będzie czynił wszystko to, co tylko będzie w jego mocy, aby nierozerwalnie ze swoją załogą dalej latać. Do załogi został przydzielony pilot por. Brachocki Kazimierz, który z załogą wykonał 10 lotów bojowych i 20 lutego po 2 latach kończy ostatni lot pierwszej tury lotów bojowych. Załodze pozostały jeszcze dwa loty do zakończenia kolejki, wykonali 27 lotów bojowych i jeden operacyjny.
W dniu 15 lutego 1944 r. na zbiórce porannej dowódca Dyonu W/Cdr mjr pil. Adam Kowalczyk, odczytał rozkaz Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie Gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego, w którym to Bernard Wichrowski został odznaczony Krzyżem Walecznych za męstwo, odwagę w walce. Bardzo się ucieszył, złożono mu gratulacje i od tego czasu w 300 DB nazywali go ,,walecznym Bernardem”. Pragnął by rodzice jego o tym mogli się dowiedzieć, gdyż na pewno byliby bardzo dumni ze swego syna. Jednocześnie z kancelarii dyonu otrzymał legitymację uprawniającą do noszenia Krzyża Walecznych z numerem 6683.
25 lutego do załogi dołączył kolejny nowy pilot, był nim chorąży Antoni Błachowicz, którego załoga przyjęła z umiarkowaniem ze względu na zarozumiałość.
3 marca załoga została wyznaczona na ostatni lot operacyjny pierwszej tury. Ponieważ lotnisko macierzyste w Faldingworth jak i byłe w Ingham były nadal pokryte zawiejami śnieżnymi, dlatego załoga udała się do Wickenby. Na nowej stacji przyjęto ich serdecznie, a szczególnie w messie, gdzie natychmiast poproszono do jadalni na obfity poczęstunek. Na stołach było wszystko: jajeczka z bekonem, szynka, ciastka, dżem, kawa i masła tyle, ile to w czasie wojny nikt z nas nie widział. Po paru godzinach lecą nad Francję nad Lorient, wykonują zadanie i wkrótce wszystkim ulżyło zaraz na sercu, że tak szczęśliwie kończy się ostatni lot. Wszyscy szczęśliwi, a szczególnie niespełna dwudziestolatek Józef Dudziak, najmłodszy w załodze, aż z radości podskakuje i biegnie do Wichrowskiego ”Bernard! skończyliśmy wojnę razem! Dawaj pyska!”- ucałowali się. Ale Bernard w czasie lotu powrotnego bardzo się rozchorował, słaby, wysoka temperatura, został odesłany do szpitala. W czwartym dniu, leży na wpół żywy i cały spocony. Dłuży i nudzi mu się strasznie. W godzinie południowej przychodzą goście, których wcale się nie spodziewał są to kpt. Zygmunt Pluta i por. Tadeusz Jencka, przyszły nawigator nowej załogi. Przynieśli butelkę soku pomarańczowego oraz kilka tabliczek czekolady. Po pogawędce, meldują Bernardowi ze przynieśli wspaniałą wiadomość, a mianowicie: pierwsza, że Bernard odznaczony został po raz drugi Krzyżem Walecznych, druga, że został awansowany rozkazem Inspektora Polskich Sił Powietrznych do stopnia plutonowego i otrzymał stopień angielski F/Sgt (starszy sierżant) Tego dnia odwiedziło go jeszcze kilku kolegów m.in. Jan Florkowski i Józef Dudziak. Po tygodniowym pobycie w szpitalu, nareszcie doczekał się powrotu do zdrowia i stanu normalnego i znów czuje się jak pączek w maśle. Po wyjściu ze szpitala otrzymał 48 godzin przepustki i wyjechał do Newton, do swojego kolegi Klemensa Śmiglewskiego, sąsiada z Polski.
Załoga „trzynastka” była ostatnią załogą w Polskim 300 Dywizjonie Bombowym jak i w całej Bomber Command, która zakończyła loty operacyjne na Wellingtonach. 300 Dywizjon Bombowy zmienił typ samolotów, przechodząc ze średnich bombowców typu Wellington X na ciężkie, czterosilnikowe Lancastery.
Bernard Wichrowski w 300 DB, w dniach od 21 września 1943 r. do 21 marca 1944 r. wykonał 30 lotów bojowych, w czasie 169.23 godz. 15 marca 1944 r. opuszcza lotnisko Faldingworth i wyjechał z kolegami do Londynu, tu poznaje drugiego pilota Brunona Malejkę. O północy 19 marca wystartowali i lecą Liberatorem jako pasażerowie do Kairu, leci z nimi artystka Vera Lynn brytyjska wokalistka estradowa, która swymi koncertami podtrzymywała morale armii podczas II wojny światowej. Po drodze lądują w Gibraltarze, idą pooglądać miejsce wypadku Naczelnego Wodza Gen. Wł. Sikorskiego. Postój w Gibraltarze przewidziany był na 20 godzin, ze względu na złą pogodę. Wobec tego, postanowił z kolegami zwiedzić miasto i fortecę. Podziwiali potężny widok fortecy, która mieściła się w jednej, potężnej skale, gdzie było pełno stanowisk artylerii przeciwlotniczych jak i innego rodzaju broni maszynowej. Pozostały czas spędzili w niezłym lokalu, przy pięknej muzyce oraz tańczących na scenie Hiszpanek. Przy winku i muzyce spędzili prawie cały swój postój w Gibraltarze. O północy wystartowali, są nad Afryką, z okien samolotu widać roztrzaskane samoloty na lotnisku Benghazi, lądują na lotnisku włoskim Castel Benito (płn.Libia) Po paru godzinach postoju lądują w Kairze. Zakwaterowanie ohydne, pod namiotami, wszędzie pełno piasku, gdyż trafili na trzydniową burze piaskową. Po tygodniowym pobycie na campie w Kairze, przyszła wiadomość o wyjeździe załogi do Palestyny na lotnisko Lydda, za wyjątkiem Wichrowskiego, który został sam na piaskach pustyni. Po kilku dniach samotności i wielkiej nudy udał się do Movement Officer, by dowiedzieć się jak przedstawia się sprawa hostingu, bo pragnie jak najszybciej dołączyć do załogi. Odpowiedz była jedna „O! My pana potrzebujemy jako kancelistę.” Był załamany tą decyzją, otrzymał 2 tygodniowy urlop i marzył o odwiedzeniu kolegów w Palestynie. 8 kwietnia wczesnym rankiem opuścił ten przeklęty obóz i udał się do Kairu, zamieszkał w Polskim Domu PCK i znów znalazł się w towarzystwie Polaków. Tu zapoznał się z Henrykiem Węgrem, który dokształcał się na terenie Palestyny.
Wspólnie pojechali na wycieczkę do miejscowości Giza, zwiedzają imponujące budowle starożytności, powstałe na tym terenie Egiptu w większości w XXV w. p.n.e. Przewodnik- Arab opowiadał im historię, następnie wprowadził do środka piramid. Byli pod największą piramidą Cheopsa i Chefrena, przy której znajduje się monumentalna rzeźba Sfinksa. Po zwiedzeniu wrócili do Kairu, poszli na bazar a następnie do kina. Następnego dnia bardzo się rozchorował na zapalenie gardła, został skierowany do szpitala, w którym przebywał 10 dni. Po chorobie ponownie otrzymał 14-dniowy urlop wypoczynkowy i postanowił wyjechać do Palestyny, celem odwiedzenia swoich kolegów. Wyjechał 10 maja i po 16 godzinach w bardzo brudnym pociągu dojeżdża do stacji docelowej a stamtąd na lotnisko Lydda. W bramie lotniska spotkał idącego na zajęcia Józka Dudziaka, a za chwilę całą szczęśliwą rodzinkę (załogę). Załoga dostała dwa dni przepustki, sobotę i niedzielę przeznaczyli na zwiedzanie Ziemi Świętej, pojechali wojskową lorą do Jerozolimy, byli na grobie Chrystusa. Po paru dniach pobytu wśród kolegów na lotnisku w Lydda, powrócił z powrotem do Kairu. Po skończonym urlopie chorobowym, Bernard pod koniec maja dołączył do pozostałych towarzyszy na lotnisku Lydda w Palestynie i jest szkolony na samolotach Liberator w 1675 HCU – Heawy Conversion Unit (Oddział Przeszkolenia na Samoloty Ciężkie)
16 czerwca 1944 r. cała załoga kpt. Z. Pluty została przeniesiona do 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia, stacjonującej wówczas w bazie Campo Casale na lotnisku Brindisi we Włoszech.
W 1586 ESP w dniach od 16 czerwca do 17 sierpnia 1944 r. Bernard wykonał 25 lotów operacyjnych, w tym kilka do Polski w czasie 178,25 godz.
Zginął 17 sierpnia 1944 r. w Olszynach w locie bojowym do Polski. Trzykrotnie został odznaczony Krzyżem Walecznych (ostatnie odznaczenie otrzymał pośmiertnie w dniu 11.10.1944 r. – poprzednie dwa były nadane w styczniu i marcu 1944 r.) oraz Polową Odznaką Bombardiera
Po zdanym egzaminie do Akademii Morskiej w lipcu 1939 r. Bernard Wichrowski - 1 rząd , drugi z prawej.
Gdynia - port, 3 sierpień 1939 r. pożegnalne zdjęcie - Rodzice, od lewej stoi brat Kazimierz, kuzyn Gerard Wichrowski, brat Romuald, siostra Oleńka i najmłodszy brat 5-letni Zygmunt.
307 Dywizjon Myśliwski Nocny ,,Lwowskich Puchaczy" - Exeter, sierpień 1941 r. Bernard Wichrowski siedzi w pierwszym rzędzie, pierwszy z lewej+
307 Dywizjon Myśliwski Nocny ,,Lwowskich Puchaczy" - Exeter, grudzien 1941 r. Bernard Wichrowski stoi w ostatnim rzędzie, drugi od prawej+
10.07.1942 r. St. Andrews (Szkocja) - 12 ITW (Initial Training Wing - Skrzydło Wstępnego Szkolenia) Bernard Wichrowski stoi szósty od lewej strony+
Wyspa Man - Jurby, 11.11.1942 r. Bernard Wichrowski siedzi w pierwszym rzędzie, pierwszy z prawej. 31 kurs w szkole nr 5 AOS (Air Observers School - Szkoła Obserwatorów Lotniczych - Bomb Aimers - kurs bombardierski
Blackpool, luty 1943 r. Na kwaterze prywatnej - Bernard Wichrowski siedzi drugi z prawej+ a trzeci to Jan Florkowski
Blackpool, marzec 1943 r. Na kwaterze prywatnej - dzień urodzin właścicielki. Bernard Wichrowski stoi piaty+ a trzeci to Jan Florkowski z lewej strony.
Starszy szeregowiec Bernard Wichrowski, Hucknall, *** Bernard Wichrowski podczas pełnienia służby
marzec 1942 r. - 307 Dywizjon Myśliwski Nocny *** wojskowej w 1586 Eskadrze Specjalnego
"Lwowskich Puchaczy" w Exeter - na mundurze *** Przeznaczenia, Brindisi, sierpień 1944 roku
widoczna odznaka 307 dywizjonu.
Legitymację służbową znaleziono w kieszeni munduru wojskowego plut. bomb. Bernarda Wichrowskiego po katastrofie 17.08.1944 r. w Olszynach.